Home
SR
Strefa Rodzica
Powrót

Na tym blogu piszemy: o tym jak to jest być dzieckiem i rodzicem, jak zamiast programować – dobrze wychować, o zdrowiu, o inspiracjach i trendach, które sprawiają, że dzieciństwo jest piękne.
16.08.2017

Co poradzić na chorobę lokomocyjną?

Czy wasze podróże z dziećmi też kończą się awaryjnymi postojami? Podpowiadamy co z tym zrobić.

 

Wielu rodziców, których dzieci mają chorobę lokomocyjną, są zwykle zaopatrzeni w podroży w arsenał torebek, nawilżanych chusteczek i ubranek na zmianę. Czuwają przez całą drogę na tylnym siedzeniu. Wciśnięci pomiędzy foteliki, obserwują każdy grymas na twarzy maluszków. Niestety, często rezygnują ze spontanicznych wyjazdów.

Skąd to samopoczucie?

Wszystko przez nadopiekuńczy mózg, który dostaje sprzeczne sygnały i próbuje ochronić nasz organizm. Patrzymy za okno na szybko prześlizgujący się przed naszymi oczami krajobraz, a błędnik wciąż siedzi niemal nieruchomo w foteliku. Wtedy mózg włącza alarm. Na rozbujanym ruchem fal statku działa to w odwrotną stronę – czujnik równowagi w uszach informuje nasz mózg o tym, że jesteśmy w ruchu, natomiast oczy dementują tę informację, bo przecież patrzą w jeden stały punkt – morze, które wydaje się nie przesuwać.

Dobra zabawa i leki? Niekoniecznie

Wielu rodziców stosuje metodę odwrócenia uwagi, czyli piosenki, teatrzyki, opowiadanie bajek i wymyślanie tematów do dyskusji. Być może podczas krótkiej podróży jest to jakieś rozwiązanie. Na dłuższą metę – po dwóch godzinach animowania wymagających maluchów – wyczerpuje się repertuar Książeczki niestety też się nie sprawdzają, bo patrzenie w jeden punkt powoduje jeszcze większe rozchwianie zmysłów, które w czasie drogi i tak już są nadwyrężone. Nie pomagają też lekkie posiłki. A wielu rodziców nie ma w sobie zgody na to, aby podawać dzieciom leki, które zadziałają na chorobę lokomocyjną. To jak wychodzenie z armatą na muchę, ponieważ działają na cały układ nerwowy i powstrzymywanie wymiotów to tylko jedno z szeregu licznych zastosowań tego specyfiku.

 A może Imbir?

Dobrym sposobem, dla wielu rodziców, okazały się lizaki z imbirem i miętą pieprzową, która dodatkowo reguluje trawienie. Wielu je stosuje i faktycznie, docierają na miejsce bez nieprzyjemnych „atrakcji”. Podobno pomaga nie tylko zawarty w nich imbir, ale też sam proces przełykania śliny podczas spożywania lizaków. Efekt uboczny – dzieci po takiej dawce cukru zamiast spokojnie zasypiać kołysane ruchem samochodu, chcą się bawić ?.

Opaski akupresurowe

Kolejnym sposobem o jakim możecie dowiedzieć się w aptece są elastyczne bransoletki z wystającym guzikiem, który ma uciskać punkt Nei-Kuan. To magiczne miejsce, którego uciśnięcie hamuje mdłości. Trudność może pojawić się we właściwym namierzeniu go, choć producent dołącza szczegółową instrukcję poszukiwania tego czułego punktu. Trzeba umieścić trzy środkowe palce na wewnętrznej stronie nadgarstka tuż przy krawędzi z dłonią. Nasz Nei-Kuan znajdzie się pod pierwszym palcem pomiędzy ścięgnami. Problem w tym, że trzeba do tego użyć palców dziecka, któremu zakładamy opaskę. Dużą zaletą jest to, że można je wyprać i używać ponownie, niestety tylko u dzieci powyżej 3. roku życia.

A jakie metody sprawdzają się u Was?

Przeczytajcie tez o tym, co koniecznie musicie zabrać na wakacje.

Przeczytaj także

×
×