Mówi się, że dzieci dzielą się na czyste oraz brudne i szczęśliwe. A do szczęścia dodajmy, że i zdrowe.
Jeśli używacie mydeł antybakteryjnych, wycieracie co chwila dzieciom rączki nawilżanymi chusteczkami bądź powstrzymujecie przed pogłaskaniem psa (o ile nie jest groźny), a bakterie kojarzą wam się jedynie z chorobami i epidemiami, to ta książka jest dla Was. Dr R. Brett Finlay i dr Marie-Clarie Arrieta zmierzyli się z mitami sterylnego dzieciństwa, powołując się na najnowsze badania. Poniżej kilka z nich, które dają do myślenia:
Fakt. Na naszą mikrobiotę składają się bakterie, wirusy, grzyby, pierwotniaki i inne mikroskopijne formy życia. U człowieka stanowią aż 1,5 kg masy ciała, ale nie wszyscy mamy tych samych „mieszkańców”. Tylko 1/3 z nich jest podobna u wszystkich ludzi, pozostałe zależą od genów, diety i stylu życia. Aby mikrobiota w pełni ukształtowała się w ciele dziecka potrzebuje ok. 3-5 lat. Wtedy to niedojrzałe jeszcze komórki odpornościowe potrzebują bakterii, aby móc zacząć działać prawidłowo. To nic groźnego ?
Fakt. Ale … zaledwie ok. 100 gatunków mikrobów wywołuje choroby u ludzi. Przeważająca większość ma zbawienny wpływ na nasz organizm. Wspomagają układu odpornościowy, pomagają w trawieniu niektórych pokarmów i wytwarzaniu witamin w naszym ciele. Badania porównujące dzieci wychowane na wsi i w mieście wskazują na różnice w ich układzie immunologicznym. Maluchy w gospodarstwie mają kontakt ze zwierzętami, ziemią i spędzają nieporównywalnie więcej czasu na świeżym powietrzu. Dzięki temu, że ich układ odpornościowy jest prawidłowo stymulowany, rzadziej chorują m.in. na astmę, nawet jeśli w ich rodzinach byli wcześniej astmatycy. Nawet posiadanie psa w domu pozytywnie zmienia skład naszej mikrobioty.
Fakt. Kraje wysoko rozwinięte notują znaczny wzrost przewlekłych, niezakaźnych chorób oraz dolegliwości takich jak cukrzyca, alergie, astma, nieswoiste zapalenia jelit, choroby autoimmunologiczne, autyzm, otyłość, a nawet niektóre rodzaje nowotworów. Według uczonych ma to związek z nadmierną sterylnością w jakiej żyjemy. Dr David Strachan wyszedł z tzw. hipotezą higieniczną, według której tak szybki wzrost przypadków alergii wynika z braku kontaktu z bakteriami i pasożytami.
Fakt. Czynniki genetyczne mają znaczenie, ale na naszą wagę wpływa również dieta, ruch a nawet … bakterie! Kiedy sterylnym myszom, pozbawionym bakterii jelitowych przeszczepiono florę bakteryjną myszy z nadwagą, te również stały się otyłe.
Mit. Szwedzcy naukowcy wykazali, że u 65 dzieci, którym rodzice oblizywali smoczki podniesione z podłogi (ale w domu, nie w miejscu publicznym), bądź trawy podczas spaceru, stwierdzono niższe ryzyko alergii w wieku 18 i 36 miesięcy. Podobnie jak nie zaleca się sterylizowania smoczków, tak Amerykańska Akademia Pediatrii nie poleca odkażania butelek, również noworodkom.
Dzieci mają niemal wrodzoną chęć brudzenia się. Do zabawy w kałuży lub w piasku wiedzie ich naturalny instynkt. Okazuje się, że kontakt z drobnoustrojami jest kluczowa w pierwszych latach życia. Wypracowana w tym czasie mikrobiota raczej nie zmieni się już drastycznie w późniejszym życiu. Dlatego tak ważne jest pozwalanie dzieciom na brudzenie się, zwłaszcza we wczesnym dzieciństwie. Oczywiście wszystko w granicach zdrowego rozsądku.
źródła: